GDY COŚ SIĘ KOŃCZY ….
I znowu nadszedł taki moment, aby zrobić miejsce na nadejście NOWEGO . Kiedy coś w życiu „odpada” – trzeba dać sobie czas, na opłakanie i poczucie trudnych, nieprzyjemnych i bolesnych emocji , które się w nas uaktywniają. „Dajmy czasowi czas..”, nie spieszmy się. Bo nie chodzi o to, by po stracie – jak najszybciej zebrać się w sobie, bo możemy utknąć w miejscu i zamrozić w sobie wszystko co właśnie odczuwamy.
Dlatego odpuszczam i pozwalam sobie na chaos w tym momencie mojego życia, po to aby wyczyścić to, co już mi nie służy, co mnie stopuje i blokuje. To jest ten czas. Czas na uwalnianie emocji, aby „przeobrażenie mogło się ucieleśnić” (jak mówi M. Szpilka na swoim blogu, który często przeglądam), „bo zmiany jedynie na poziomie mentalnym” niestety nie wystarczają.
Biebrza – maj 2017
A potem…no cóż…będzie trzeba oswoić się z tym, że nie będzie już tak samo, bo będzie INACZEJ .
„ŻADNA SYTUACJA NIE JEST BŁĘDEM, JEŻELI JESTEŚMY W STANIE CZEGOŚ SIĘ Z NIEJ NAUCZYĆ.”
Babia Góra – lipiec 2017
Sytuacja, w której ja się ostatnio znalazłam, to kolejna cenna lekcja. Gdy się „zadziała” zareagowałam na nią z pozycji mojego „wewnętrznego dziecka”, które w sytuacji zagrożenia, czując strach, gniew, złość, broniąc się przed okazaniem tych uczuć, robi coś, co dobrze zna z przeszłości – po prostu WYCOFUJE SIĘ.
Wycofałam się. Teraz mam czas na; refleksje, przytulenie siebie, zrozumienie skąd biorą się takie a nie inne reakcje i o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi. Czego jeszcze nie wiem albo o czym już zapomniałam. Zbieram się w sobie. Gromadzę moc, potencjał, siłę i energię, po to, aby to w co wierzę i co tak naprawdę chcę robić w życiu w końcu przełożyło się na działanie.
Cierpliwość nie jest moja mocną stroną. W szczególności gdy przytrafia się jakieś cierpienie albo na coś czekam to chciałabym aby to co przykre odeszło a to co miłe pojawiło się najlepiej od zaraz. Dopiero niedawno dotarło do mnie, że to nie jest dobre rozwiązanie.
Park Narodowy Ujście Warty – czerwiec 2017
Dlatego tym razem jestem gotowa poczuć całą sobą – ból, rozpacz, złość, smutek, samotność i pustkę. To wszystko co jako dziecko upchnęłam głęboko w podświadomość, aby przetrwać. Mam nadzieję, że Ci którzy mnie znają i Ci którzy kochają, uszanują to, że mam do tego prawo, że to nie wstyd i że to nie jest tak, że nie wypada (jak wmawiano mi kiedyś a nawet często jeszcze dzisiaj). Może narażę się na śmieszność, krytykę i odrzucenie – cóż, wolę to niż ciągłe tłumienie i wypieranie tego co czuję.
Słowiński Park Narodowy – lipiec 2017
W tym poście zamieściłam zdjęcia z kilku wyjazdów i wypraw, które miały miejsce na przestrzeni maja i lipca. Kontakt z naturą jest moim ukojeniem i zawsze przynosi mi ulgę w trudnych chwilach. Zapraszam też do galerii, gdzie można obejrzeć te same i inne zdjęcia z tychże wojaży w większym formacie, miłego oglądania.
Ściskam Was serdecznie i zapraszam za jakiś czas na kolejny wpis i trochę fotek z wrześniowego wyjazdu do Irlandii.
Dorota
Na zakończenie krótki wiersz (a. W. Kawecka ) o procesowaniu emocji, doskonale oddający to o czym pisałam powyżej.
Na imię miał SMUTEK,
Chciał tylko być wysłuchany….zabrakło uszu
Skutek? Do szafy został schowany.
Na imię miał ODRZUCENIE,
Tęsknił do czułych dłoni….zbyt wielkie to było marzenie
W szafie z rozpaczą się schronił.
Ten, który imię miał ZŁOŚĆ – „spójrz – tupnąć nogą potrafię” i pada okrzyk „dość!”
Złamany – schował się w szafie.
Żelazne drzwi – nie odgrodzą, kłódki, szyfry i klucze…
Wyłażą, wracają, wychodzą….uwalniać emocje się uczę 🙂
Czy tak ładnie można pisać tylko wtedy jak mocno boli? A może poza bólem musi być dar, który mają tylko wybrani.
Z uczuciami i emocjami jest tak jak z jedzeniem – trzeba je przetrawić; nie przelecą natychmiast, wymagają czasu.
Czas to nasz wróg i nasz sprzierzeniec. 🙂