„Jak wygrzebuję się z bagna, oczyszczam skrzydła by móc fruwać” – cz.3 Relacje cz.4
Zanim przejdę do tego, jakie warunki muszą być spełnione aby związek wzajemnego nałogowego uzależnienia uległ zmianie, dwie istotne uwagi autorki.
1. Chociaż większość społeczeństwa nazywa w/w związki „prawdziwą” miłością, to chaotyczne przerzucanie się od pozytywnej do negatywnej intensywności emocji niewiele ma wspólnego z miłością.
2. Chociaż Nałogowiec Kochania może sprawiać wrażenie bezradnej ofiary, a Unikający Bliskości osoby podłej i nieczułej ,to oboje wzajemnie się krzywdzą , żadne z nich nie jest wyłącznie ofiarą.
Druga część książki toksyczna miłość poświęcona jest sposobom przerwania błędnego koła toksycznego związku. Tych sposobów jest dużo i nie jest to bynajmniej ”bułka z masłem”.
W tym wpisie przedstawię jedynie fazy jakie są niezbędne, aby to zerwanie okazało się skuteczne. Zainteresowanych tym tematem zapraszam do lektury książki.
Należy;
1. Zwrócić uwagę na wszystkie wyraźne nałogowe zachowania poza związkiem wzajemnego uzależnienia (alkoholizm, pracoholizm, problemy z jedzeniem itd.) i zacząć z nimi zrywać.
2. Zerwać z nałogowymi postawami i zachowaniami wewnątrz związku.
3. Poddać się terapii pomagającej wyrwać się spod wpływu dawnych głęboko zakodowanych przeżyć z dzieciństwa (jeżeli okaże się to konieczne).
4. Zająć się konieczne tymi głęboko ukrytymi w nas symptomami współuzależnienia.
Większość z wymienionych powyżej faz mam już za sobą. Na szczęście zaczęłam od tej pierwszej i niezbędnej – w moim przypadku od leczenia uzależnienia od alkoholu. Teraz pozostaje – jedynie, a może raczej AŻ, w stare relacje wdrażać nowe nawyki, zdrowe zachowania i pozostać czujnym, aby stare schematy toksycznych zachowań nie wdzierały się za często z powrotem do mojego życia. O tym, że jest to nieuniknione i wracać będą, nie raz już miałam okazję się przekonać.
Na zakończenie moich refleksji o relacjach, fragment z książki – mówiący o tym, jakie w takim razie powinny być zdrowe związki, czego osobiście bardzo pragnę i życzę każdemu.
Krótkie spojrzenie na zdrowy związek.
„Wielu z nas sądzi, że właściwy partner wypełni w nas to czego nam brakuje, tak że w końcu przestaniemy odczuwać nasze braki i osiągniemy integralność osobową.(…) Zapominamy jednak, że każdy z nas może o własnych siłach poczuć się osobą zintegrowaną i pełną, samowystarczalną, by rozwinąć w sobie zdolność do miłości własnej, do samoobrony, do samoświadomości, do zaspokajania własnych potrzeb, do panowania nad sobą.
Każdy z nas może samodzielnie poszukiwać sensu życia i odnaleźć go, zamiast oczekiwać biernie, by uczynił to za niego partner. Jedyny sens, jaki może nam odkryć druga osoba, to sens jej życia. Nikt nie jest w stanie udzielić nam ostatecznych odpowiedzi na pytania dotyczące naszego własnego życia. Odkrywamy swoje znaczenie, bo jest ono istotne dla nas i z nami związane. Bezowocne są próby dopasowania się na siłę do koncepcji życia innej osoby, ponieważ ta koncepcja prawdopodobnie nigdy nie będzie do nas pasować. I podobnie bezowocne będą próby zmuszenia kogokolwiek, by dopasowal się do naszej koncepcji sensu życia, bo ta koncepcja prawdopodobnie nie będzie odpowiednia dla niego.(…)…w zdrowym związku można otaczać troską i miłością drugą osobę w sposób, który wspiera jej rozwój emocjonalny i duchowy, pomaga jej wziąć odpowiedzialność za siebie, przez co wzmacnia jej poczucie własnej wartości.”
Mimo tego, że nieustannie jestem na drodze do wyzdrowienia, widzę że moja zdolność do utrzymywania bliskich kontaktów z innymi znaczenie się polepszyła. Doświadczam o wiele więcej spokoju i radości niż kiedyś. Jestem coraz bardziej świadoma tego, co dzieje się ze mną i wokół mnie. Staram się, nie atakować nikogo, nie oceniać go, i nie poddawać manipulacji, co dawniej było moim normalnym sposobem odnoszenia się do ludzi. Ustanawiając swoje zdrowe granice wewnętrzne i zewnętrzne, coraz mniej jestem podatna na zranienia. Czuję się coraz bezpieczniej, bo wierzę że sama mogę zaopiekować się sobą. Mam coraz mniejsze opory przed formułowaniem próśb o poufały kontakt, czy wsparcie. Coraz mniejszy lęk przed wypowiadaniem szczerych, jasnych i bezpośrednich komunikatów. Widzę też, że w miarę pozbywania się wypaczonych dziecięcych wyobrażeń i uwalniania z iluzji, w których tkwiłam, moje życie jest dużo ciekawsze i spokojniejsze, oparte na chwili obecnej i rzeczywistości.
Kiedy wyobrażam sobie sytuację, jaka mogłaby się przydarzyć, gdyby ktoś z bliskich stwierdził, że nie jest już nam razem po drodze w życiu a ja czuję, że nie wpadam wtedy w panikę, to wiem, że to jest dobry czas na dalszy rozwój. Wówczas znika lęk – lęk przed odrzuceniem i mogę być sobą. Myślę, czuję i robię to co chcę i pilnuję żeby to było jedno i to samo. A wtedy wprowadzam w swoim życiu te zmiany, które były blokowane latami przez wdrukowane komunikaty z dzieciństwa. Te działania muszą być dostosowane do mojego wieku a nie wykonywane z pozycji dziecka, bo wtedy jest to tylko syzyfowa praca. Teraz już wiem, że nic nie MUSZĘ. Nie muszę być w żadnym związku, a jeżeli jestem, to tylko dlatego, że chcę, że tak wybrałam. I w tych związkach staram się „robić miłość” albo pozwalam jej płynąć, ze świadomością co tą miłością jest a co nie jest. Mam wolność, wolność wyboru. Jest ona potrzebna aby zaistniał zdrowy związek. Problem w tym, aby tej wolności nie nadużywać i uważać na powracające ciągle stare, podświadome schematy myślenia i działania, które jak bumerang mimo wszystko wracają, choć pragniemy aby zniknęły z naszego życia na zawsze.
Na zakończenie ostatniego wpisu dotyczącego toksycznych związków, fragmenty dwóch filmów. Jeden Magdaleny Szpilki, drugi zaś Beaty Pawlikowskiej. Obie autorki bardzo pomogły mi w rozpoznaniu moich toksycznych zachowań i sprawiły, że zaczęłam się zmieniać 🙂
Zdjęcia zrobiłam 4 marca w okolicach wsi Mołożew w zakolu Bugu. Piękna słoneczna pogoda, ostatnie tchnienie zimy i pierwsze zwiastuny wiosny 🙂 W zakładce „krótsze wyprawy i spacery tym razem film z tego wypadu, zapraszam do obejrzenia.
Tym razem bez komentarza, ale z prośbą o spotkanie na babskie plotki :))