Seria – „Jak wygrzebuję się z bagna, oczyszczam skrzydła by móc fruwać” – cz. 1

Opublikowano Styczeń 27, 2018 by Pstrus in Różne wpisy i przemyślenia

 

 „O mnie na nowo..”

 

Zanim przejdę do sedna, zamieszczam fragment z książki Łukasza Grassa „Najlepszy”, który mówi o tym że….chcieć to móc – z małym zastrzeżeniem, że oprócz chcenia musi pojawić się też działanie.

„W wieku 35 lat, po czternastu latach narkomanii, ćpania niezliczonej ilości morfiny i heroiny, picia wódki i palenia prawie 100 papierosów dziennie, po sześciu latach terapii udowodniłem, że ograniczenia w życiu stawiamy sobie sami, że one istnieją tylko w naszej głowie. Ulegają im ci, którzy mówią zamiast działać. Moje problemy skończyły się w momencie, kiedy przestałem rozmyślać ,”czy” coś zrobić, z zacząłem to po prostu robić.”

 

Na większości blogów w działach do tego przeznaczonych a zatytułowanych z reguły ..”o mnie”, ich autorzy najczęściej zamieszczają informacje o;  sobie, swoich pasjach, krótkie historie swojego życia, mniej lub bardziej prawdziwe. Na moim blogu też można podobne informacje znaleźć i akurat to co tam napisałam to najprawdziwsza prawda, więc niech tak zostanie. Jednak to jaką wszyscy postrzegali mnie przez większość mojego życia, miało niewiele wspólnego z moją autentycznością, moim prawdziwym ja. Zresztą trudno się temu dziwić, skoro i ja sama jeszcze do niedawna nie potrafiłam określić kim naprawdę jestem i czego oczekuję od życia. Na zewnątrz wyglądało, że jestem dobrze zorganizowaną i dającą sobie doskonale radę z każdym wyzwaniem kobietą .Kochająca żoną i matką. Ugodową, cichą, spokojną (czasem nawet za bardzo) osobą. Jednak był to jedynie wizerunek, utrzymywany z wielkim wysiłkiem ze strachu przed tym, czego bałam  się w życiu najbardziej – strachu przed odrzuceniem. Wierzcie lub nie, ale ukrywanie chaosu, który kipiał we mnie kosztowało mnie ogromne ilości energii, a także zdrowia i to nie tylko psychicznego ale i jak się okazało także fizycznego.
Wiele lat żyłam z poczuciem winy, za krzywdy, które najczęściej wyrządzałam szczególnie najbliższym choć nie tylko, kierowana zapisanym w mojej podświadomości obrazem bezwartościowej siebie.                                                                                                                  Dzisiaj wiem, że moje zachowanie to pokłosie tego, czego zabrakło mi w najwcześniejszych latach mojego życia, determinowane przede wszystkim brakiem bezwarunkowej miłości. Brakiem poczucia bezpieczeństwa. Dostawałam sprzeczne komunikaty, co innego widziałam a wmawiano mi, że to co widzę to nie to. Aby przetrwać wytworzyłam w sobie mechanizmy obronne tj.; mechanizm iluzji i zaprzeczeń czy mechanizm wyparcia, które zupełnie nie sprawdzają się w dorosłym życiu, przeszkadzając w tworzeniu zdrowych relacji.
A ja, dorastałam. Zmieniało się moje ciało. Do swojego coraz bardziej teoretycznie dojrzałego życia wprowadzałam „wzorce,” zachowań, wartości, stereotypy zaczerpnięte i zaobserwowane w najbliższym otoczeniu.  Próbowałam być z ludźmi, aby zapełnić w sobie  uczucie ogromnej pustki, która towarzyszyła mi w każdej sekundzie. Moim światem rządziła podświadomość i nie raz przekonałam się, jak zgubne były tego skutki. Tak więc, przechodziłam przez kolejne etapy życia. Najpierw jako dziewczynka, potem nastolatka aby w końcu zostać dojrzałą kobietą , żoną, matką, babcią. Jednak emocjonalnie zatrzymałam się na etapie kilkuletniej Dorotki, nieustannie poszukującej poczucia bezpieczeństwa w kolejnych związkach; przyjacielskich, partnerskich, związku małżeńskim, nie zdając sobie sprawy z tego, że to co miałam i co wydawało się, że otrzymam z zewnątrz, to tylko iluzja poczucia bezpieczeństwa, o którym marzyłam, a które jako dorosły człowiek powinnam już zapewniać  sobie sama – kochając siebie bezwarunkowo tak, jak tego pragnęłam.

 

Na szczęście dzisiaj moje życie w zdecydowanej większości jest już świadome. Dojrzałam w ciągu ostatnich 7 lat. Przeszłam  przez wszystkie etapy procesu dorastania, co wiele razy było bardzo bolesnym doświadczeniem, gdy  musiałam przepracować jakieś traumatyczne czy przykre wydarzenie z przeszłości. W tych podróżach do przeszłości, przyglądałam się temu jak żyłam i co kierowało mną podczas podejmowania różnych życiowych decyzji. I nie chodzi o to, aby je teraz oceniać czy usprawiedliwiać, a jedynie zrozumieć. Właśnie dzięki ich zrozumieniu, dzisiaj mogę być wolną i szczęśliwą osobą, co nie oznacza osoby nieposiadającej problemów. Różnica polega na tym, że teraz te problemy staram się rozwiązywać a nie od nich uciekać .Dla mnie (powtórzę to za Magdaleną Szpilką) wolność to, ” jedność myśli, uczuć i działania”, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że osiągnięcie takiej wolności w 100 procentach jest raczej nieosiągalne. Dzisiaj też staram się, choć nie zawsze jeszcze z powodzeniem, rozpoznawać i wyrażać w zdrowy, nie raniący nikogo sposób wszystkie pojawiające się emocje,  bo wiem, że każda z nich o czymś mnie informuje i jest potrzebna.

Kiedyś wierzyłam, że okazywanie takich uczuć jak – złość czy lęk jest naganne, dlatego zatrzymywałam je w sobie  zaprzeczając ich istnieniu, także przed sobą samą. Udowadniałam ich brak na różne sposoby, chociażby przez podejmowanie ekstremalnych wyzwań a złość wyrażając pod płaszczykiem agresji w postaci złośliwości, sarkazmu, oceniania czy krytykowania innych.
Cierpieli na tym przeważnie najbliżsi, szczególnie w momentach gdy nadchodziła kumulacja i niekontrolowany wybuch tychże emocji. Nie szanowałam granic innych, bo sama ich nie miałam. Oszukiwałam i dawałam  się oszukiwać. Raniłam innych i pozwalałam aby  raniono mnie. Kiedy doszło do tego uzależnienie od alkoholu i włączyłam tzw. racjonalizowanie, potrafiłam usprawiedliwić wszystkie moje czyny, chociaż zdawałam sobie sprawę, że wiele z nich to; złe, nieakceptowalne, niemoralne działania, zupełnie sprzeczne z moimi własnymi wartościami.
Powrót do zdrowia i emocjonalnej równowagi zaczęłam od leczenia choroby alkoholowej, co jak okazało się później było dopiero początkiem (choć niezbędnym) zmian jakie miały nastąpić wiele lat później, zmian na lepsze. O tym, jak przebiegały te przeobrażenia opowiem w kolejnych wpisach.  Będę to robić głównie dla siebie. Wierzę też, że mogą one stać się również cenną wskazówką  i iskrą nadziei dla innych na to, że wszystko jest możliwe. Wszystko jest w zasięgu naszych możliwości, pod warunkiem, że zamiast jedynie myśleć o tym co zrobić, zaczniemy to robić, bez lęku i z miłością. Życzę Wam tego z całego serca i zapraszam do wspólnej podróży po cudownej krainie jaką jest życie. Życie, ze swoimi wschodami i zachodami słońca, porami roku i naturą, gdzie aby powstało, „nowe” to musi odejść „stare”.

 

Na zdjęciach sfotografowany wschód słońca nad Bałtykiem, gdzie byłam parę dni temu i gdzie powstała ten post. Tam, po raz kolejny, kiedy tuliłam do snu najmłodszą wnuczkę dosłownie poczułam jak ważna jest bezwarunkowa miłość i kontakt przez dotyk. Utwierdziłam się w przekonaniu, że każdy człowiek powinien tego doświadczyć, aby iść przez życie z podniesioną głową.

Ps. W następnych wpisach poruszę min. tematy; toksycznych relacji, uzależnień, wyniesionych z dzieciństwa okaleczeń emocjonalnych, „wewnętrznego dziecka”, wybaczania, zdrowej miłości, kochania siebie i poczucia własnej wartości, roli terapii, seksualności, o potrzebach; wyrażania emocji i szkodliwości ich tłumienia, o potrzebie przytulania, przyjaźni damsko – męskiej. 

Na zakończenie chcę podziękować mojemu mężowi i przyjacielowi, za odwagę jaką wykazali – wyrażając zgodę na opisywanie mojego procesu zdrowienia. Za to, że pozostawili mi wolność  w kwestii tego, czym będę chciała się z Wami podzielić. Obaj mają swój udział, w tym procesie. I chociaż nie zawsze jest to wsparcie z ich strony, czasem też wycofanie i ucieczka od problemów, to i tak pomogli mi (często nieświadomie) pozbyć się iluzji w jakich żyłam dotychczas i skłonili do obserwacji  i zrozumienia samej siebie. Bo przez projektowanie na nich swoich cieni, mogłam je po prostu dostrzec. Dziękuję.

 

 

Mały słownik wpisów.

Mechanizm iluzji i zaprzeczeń – polega na tłumaczeniu swoich zachowań (w uzależnieniu) i innych bliskich nam osób (we współuzależnieniu). To specyficzne sztuczki umysłowe polegające na; zaprzeczaniu (coś nie istnieje, mimo że istnieje), minimalizowanie (umniejszanie skali swoich szkodliwych nawyków),  obwinianie (ktoś inny jest odpowiedzialny za moje zachowanie), racjonalizowanie (oddający się nałogowi dostarcza innych wyjaśnień na swoje zachowania niż fakt uzależnienia), odwracanie uwagi (zmienianie tematu rozmowy i własnej refleksji), koloryzowanie wspomnień ( przypominanie sobie zdarzeń, które były spowodowane destrukcyjnym zachowaniem, ale w pamięci pozostawiły tylko miłe wspomnienia), marzeniowe planowanie (tworzenie wielkich planów, tylko w wyobraźni, a w realnym życiu nic nie robienie w kierunku ich zrealizowania).

Mechanizm zaprzeczeńzniekształca rzeczywistość „ukrywając wydarzenia przed świadomością”. W przypadku zaprzeczania nieprzyjemne fakty są ignorowane, realistyczna interpretacja tego co się dzieje zostaje zastąpiona łagodniejszą, choć nietrafną. Zaprzeczanie może dotyczyć zarówno uczuć jak i faktów.

Mechanizm wyparcia to usunięcie ze świadomości myśli, uczuć, wspomnień, impulsów, fantazji, pragnień itp., które przywołują bolesne skojarzenia lub w inny sposób zagrażają spójności osobowości danej jednostki (na przykład prowokują pytania o moralność, wywołują poczucie winy itp.). 

  1. Ewa napisał(a):

    No, no, mimo niedawnego spotkania sylwestrowego dawno nie gadałyśmy tak w cztery oczy, ale wystarczyło popatrzeć, żeby zobaczyć, że rozkwitasz.
    Rozkwita Twoja spłoszona duszyczka.
    Cieszę się bardzo.
    Tak, żeby kochać innych musimy kochać samych siebie. Ale czy to nie jest piękne, że można się tego nauczyć na każdym etapie życia, jeśli tylko chcemy.
    Nie ma przegranych na zawsze
    Pisz, bo to jest potrzebne nie tylko Tobie. ♥️

  2. Dorota napisał(a):

    Lubię czytać Twoje wpisy-tak lekko ubierasz w słowa trudne, cholernie trudne kwestie… ale ja wiem jak ciężka walka jest już za Tobą i jak wiele potyczek przyjdzie Ci jeszcze stoczyć… Ale wiem też, że wyjdziesz z nich zwycięsko, bo jak dotąd wykazałaś się ogromną siłą ducha-a obserwacja Twoich wygranych bitew to nieustająca inspiracja dla nas wszystkich. A ja czerpię z nich szczególną motywację, ponieważ znając nieco Twoją historię, wiem że faktycznie człowiek może wszystko. Całuję Twoją mądrą głowę- Twoja D.

Komentarze

Kategorie

Najnowsze zdjecia

DSC_0712 DSC_0704 DSC_0700 DSC_0682 Łania Łania Łania Łania Łania